Polacy zajadają się tym pasztetem. Bosacka grzmi: „Ja bym tego nawet kotu nie podała”

Dodano:
Kanapka z pasztetem Źródło: Pexels / Alexandra Matviets
Bosacka wzięła pod lupę kolejny popularny produkt, którym zajadają się Polacy. Dokonała niecodziennego porównania, a jej ocena poraża. Sprawdź, czego lepiej nigdy nie kupować.

Katarzyna Bosacka regularnie dzieli się w sieci swoimi spostrzeżeniami na temat różnych produktów spożywczych. Obnaża ich składy i radzi Polakom, jak dokonywać świadomych wyborów zakupowych. Niedawno dziennikarka „wzięła pod lupę” dwa popularne pasztety i porównała je. Tym razem postawiła jednak na dość niecodzienne zestawienie. Dobór produktów dla niektórych może być sporym zaskoczeniem. Po jednej stronie mamy bowiem pasztet przeznaczony dla ludzi, a po drugiej – wyrób stworzony z myślą o kotach.

Jak wypada „pasztet ludzki” na tle kociego?

Na pierwszym miejscu w składzie „pasztetu dla człowieków” znajduje się woda. To jej w produkcie jest najwięcej. Drugą pozycję zajmują skórki z indyka, a trzecią – mięso oddzielone mechanicznie (MOM), które – jak podkreśla Katarzyna Bosacka – wcale mięsem nie jest. Dalej mamy skóry z wieprza, mnóstwo wzmacniaczy smaku, kaszę mannę i zagęstniki. Dziennikarka nie gryzła się w język, oceniając ten produkt. „Szczerze, ja bym tego nawet kotu nie podała” – podsumowała

O wiele lepiej wypada pasztet dla kotów. Zawiera ponad 45 procent mięsa, w tym 26 procent wołowiny. Tymczasem produkt przeznaczony dla ludzi zawiera sporo surowców pochodzenia zwierzęcego, ale ani grama prawdziwego mięsa. Wniosek nasuwa się sam. Internauci pozostawili pod udostępnionym nagraniem sporo komentarzy. „Człowiek nie świnia, zje wszystko”, „Koty mają lepiej od nas”, „Od dzisiaj kupuję ten dla kota” – to tylko niektóre z wypowiedzi.

Czym jest MOM?

MOM, czyli mięso oddzielone mechanicznie to tak naprawdę rozdrobniona masa mięsno-tłuszczowa. Powstaje z takich surowców jak na przykład chrząstki, ścięgna, tuszki, grzbiety czy skrzydła. Stanowi więc mieszaninę tłuszczu i różnego rodzaju resztek. W świetle obowiązujących przepisów nie można jej nazwać mięsem. Producenci dodają MOM do swoich wyrobów, by zwiększyć ich wagę, a jednocześnie zmniejszyć koszty produkcji. Mięso oddzielone mechanicznie jest dużo tańsze niż pełnowartościowy drób czy wołowina. Dietetycy i lekarze radzą, by wyeliminować je ze swojego jadłospisu.

Źródło: Katarzyna Bosacka/TikTok
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...