„Królestwo skyra” i szok przy kasie! Sprawdź, co polski dietetyk znalazł w islandzkiej „Biedronce”
W jednym z najnowszych materiałów opublikowanych w sieci dietetyk Michał Wrzosek podzielił się swoimi spostrzeżeniami z wizyty w jednej z islandzkich sieci sklepów. Znalazł tam kilka lokalnych przysmaków, sporo „klasyków” i kilka cen, które – jak sam zauważył – „zwalają z nóg”. Internauci w komentarzach przyznali ekspertowi rację. „No niektóre produkty zwalają z nóg”, „Dostałabym palpitacji serca przy kasie” – to tylko niektóre z wypowiedzi zamieszczonych pod postem.
Co dietetyk znalazł w islandzkiej „Biedronce”?
Pierwsze, co zwróciło uwagę dietetyka, to keto bajgle. Stugramowa porcja tych przysmaków dostarczała 26 gramów białka i tylko 8 gramów węglowodanów. Jednak to nie one okazały się największym zaskoczeniem. Półki islandzkiej „Biedronki” wręcz uginały się od różnych rodzajów jogurtów typu islandzkiego. Można było na nich znaleźć skyr w najrozmaitszych odsłonach – poczynając od naturalnego, poprzez waniliowy, a na produktach o smaku crème brûlée, białej czekolady, truskawkowym czy czekoladowo-waniliowym.
To królestwo skyra. Do wyboru, do koloru – podsumowuje Michał Wrzosek
Uwagę eksperta przykuła również suszona ryba (ze względu na bardzo wysoką zawartość białka – aż 82 g w 100 gramach) i tradycyjny chleb islandzki rúgbrauð. To pieczywo żytnie lub żytnio-pszenne wypiekane w specjalnie przygotowanych dołach, gdzie ziemia osiąga bardzo wysoką temperaturę. Wszystko dzięki ciepłu geotermalnemu. Dość nieprzyjemnym zaskoczeniem okazała się obecność na półkach spleśniałych borówek i przecukrzonych płatków śniadaniowych.
Co dietetyk kupił w islandzkiej „Biedronce”?
Finalnie do zakupowego koszyka dietetyka trafiły następujące produkty: jajka, łosoś, zupa mięsna, jogurty typu islandzkiego (klasyczne i pitne), suszona ryba, owoce, warzywa, owsianka i różnego rodzaju pieczywo. Za wszystkie artykuły spożywcze ekspert zapłacił niespełna 600 złotych.