Martin Gimenez Castro to Argentyńczyk od lat mieszkający w Polsce. Jest znany jako pierwszy zwycięzca polskiej edycji programu Top Chef. Obecnie jest właścicielem i szefem kuchni warszawskiej restauracji Tuna.
Katarzyna Świerczyńska, „Wprost”: Przed naszą rozmową zapytałam znajomych, z czym im się kojarzy kuchnia argentyńska. Połowa nie umiała nic powiedzieć, a pozostali…
Martin Gimenez Castro: Steki?
Dokładnie.
Kuchnia argentyńska nie jest chyba bardzo znana w świecie, ale rzeczywiście, jeśli ktoś ma jakieś skojarzenia, to najczęściej grill i wołowina. Jeśli ludzie podróżują do Argentyny jako turyści to zawsze trafią do restauracji, która serwuje dania z grilla na ogniu i zawsze wracają zachwyceni wołowiną, którą mamy naprawdę doskonałą.
Ale mówić o kuchni argentyńskiej tylko przez pryzmat steków, to jakby kuchnię polską sprowadzić tylko do schabowego.
No właśnie. Gdybym miał opisać kuchnię argentyńską, to można powiedzieć, że jest hiszpańsko-włoska. Mamy naprawdę mocną tradycję jedzenia makaronu.
To chyba mało kto kojarzy Argentynę z makaronami…
A u nas są nawet specjalne sklepy ze świeżym makaronem, w Polsce nigdy czegoś takiego nie widziałem. W Polsce kupuje się suszone makarony, w Argentynie tego nie ma. W sklepach robi się codziennie świeże makarony, mama idzie na zakupy, kupuje mięso, warzywa i na przykład kilogram gnocchi albo ravioli. Te sklepy nazywają się najczęściej „fabrica de pastas” albo „casa de pastas”. Czyli fabryka albo dom makaronu.
To makarony z surowego ciasta, które trzeba ugotować?
Tak, przychodzi się do domu, wrzuca na wodę, robi się sos pomidorowy i obiad dla całej rodziny gotowy. I możesz kupić dosłownie wszystkie rodzaje makaronu! Nigdy nie wiedziałem takich sklepów nie tylko w Polsce, ale też nigdzie poza Argentyną. W sklepie są w lodówce i pakuje się je w specjalne kartoniki. A skoro jesteśmy przy pastach, które kojarzą się większości z Włochami, to od razu dodam, że w Argentynie uwielbiamy pizzę. A najlepsza pizza jest w Buenos Aires.