Przygotowanie barszczu czerwonego jest proste. Przynajmniej w teorii. Wystarczy jednak chwila nieuwagi, by zmętniał i stracił swój piękny kolor. Na szczęście znalazłam sposób, by temu zapobiec. Wystarczy dodać do zupy jeden prosty i tani składnik. Trzeba to jednak zrobić w odpowiednim momencie.
Trik na klarowny barszcz
Jeśli chcesz uzyskać „czysty”, przejrzysty barszcz dodaj do niego trochę soku z cytryny lub octu, na przykład winnego. Zawarty w nich kwas stabilizuje barwniki buraka (betalainy), dzięki czemu zupa zachowuje intensywny czerwony kolor na długo i nie brunatnieje. Zabieg jest prosty, ale musisz go wykonać w odpowiednim momencie. W przeciwnym razie osiągniesz skutek odwrotny od zamierzonego. Zakwaszaj wigilijny przysmak pod sam koniec gotowania (nie wcześniej). Pamiętaj przy tym o jednej bardzo istotnej kwestii – dodawaj ocet lub sok z cytryny bardzo ostrożnie, cały czas próbując. Zacznij od niewielkich ilości, na przykład pół łyżeczki. Ostateczną „dawkę” produktu dostosuj do swoich upodobań smakowych.
O czym jeszcze pamiętać, przygotowując barszcz?
Gotuj barszcz na „małym ogniu”. Nie doprowadzaj go do wrzenia. Zbyt wysoka temperatura sprawi, że szybko zmętnieje i straci swój piękny kolor. Jeśli zupa ma trafić na stół dopiero za jakiś czas, odcedź ją po ugotowaniu. Z czasem pozostawione w barszczu warzywa zmiękną i zmącą płyn. Jeśli chcesz, by barszcz zyskał jeszcze bardziej intensywną barwę wrzuć do ugotowanej, ale ciepłej jeszcze zupy surowego buraka pokrojonego na kawałki. Pod wpływem temperatury warzywo „puści kolor”. Nie zapomnij o majeranku, gdy będziesz doprawiać swój przysmak. Ten niepozorny składnik ma wiele cennych właściwości. Zawiera sporą dawkę przeciwutleniaczy, które chronią organizm przed stresem oksydacyjnym. Poza tym usprawnia trawienie i pomaga pozbyć się dolegliwości gastrycznych, które często pojawiają się po „ciężkim” jedzeniu, na przykład wzdęć czy uczucia pełności.
Czytaj też:
Te ciasteczka pachną świętami jak żadne inne. Robię je z 5 składników i znikają w chwilęCzytaj też:
Nie czekam z nim do Wigilii. Piję go już teraz, a jelita pracują lepiej dosłownie od pierwszej szklanki