Joanna Biegaj, Wprost.pl: Analizy wskazują, że aż 40 proc. przypadków demencji można by uniknąć. Co to dokładnie oznacza i jakie czynniki mają na to wpływ?
Dr hab. Sylwia Naliwajko*: Demencja jest w rzeczywistości dramatem nie tylko osób nią dotkniętych, ale też opiekunów i całych rodzin. Jest nieuleczalna, a stosowane leczenie ma celu głównie łagodzenie objawów. Dlatego tak ważna w kontekście zdrowia mózgu jest profilaktyka. Wymienia się w sumie 12 głównych czynników, których modyfikacja, może zmniejszyć ryzyko wystąpienia demencji, w tym choroby Alzheimera aż o 40 proc. Ja akurat skupiam się przede wszystkim na czynnikach żywieniowych, czy też związanych z aktywnością fizyczną, ale trzeba też zauważyć, że rzucenie palenia, jeżeli ktoś pali, czy ograniczenie spożycia alkoholu, też są takimi czynnikami. Do czynników modyfikowalnych zalicza się także stosowanie zdrowej, zbilansowanej diety, ale również utrzymanie prawidłowej masy ciała przez większą część życia.
Jeżeli chodzi o czynniki, które mogą zwiększać ryzyko demencji, jest to niewątpliwie cukrzyca typu 2, insulinooporność, choroby układu krążenia, takie jak miażdżyca. Jeżeli mówimy o cukrzycy typu 2 i miażdżycy, to trzeba podkreślić, że są to choroby bardzo związane z tym, co spożywamy – dietozależne. Zapobieganie tym chorobom też będzie zmniejszało częstotliwość wystąpienia demencji.
Ważne jest również utrzymanie prawidłowej sprawności fizycznej, a także aktywności umysłowej. Jednym z takich czynników, o których też należy powiedzieć, jest pozostawanie w kontaktach społecznych. Jest to bardzo ważne dla naszego dobrostanu, bo człowiek po prostu potrzebuje drugiego człowieka. Więc zawiązywanie kontaktów społecznych, zacieśnianie ich, rozmowy – zapobiegają izolacji społecznej, a w konsekwencji zmniejszają ryzyko choroby Alzheimera.
Czyli tak naprawdę wdrażając w życie te rzeczy, o których Pani powiedziała, możemy się w jakiś sposób uchronić przed tą nieuleczalną chorobą?
Tak. Wskazane jest też uczenie się czegoś nowego – języków obcych, gry na instrumencie, czytanie, zdobywanie nowej wiedzy. Ale też na przykład posiadanie własnego hobby i utrzymanie życia społecznego.
To brzmi jak taka bardzo miła „recepta”.
Oczywiście nieodłącznym czynnikiem zapobiegania chorobom dietozależnym, a w konsekwencji również demencji, jest utrzymanie prawidłowego sposobu żywienia oraz aktywności fizycznej.
Niestety, jeśli chodzi o nasze społeczeństwo, to wyniki badań są zatrważające. Mówi się o tym, że spośród osób dorosłych w Polsce tylko 28 proc. spełnia rekomendowaną aktywność fizyczną. Co z kolei przekłada się na aż 72 proc. dorosłych Polaków, którzy tego nie robią. I ta bezczynność mięśniowa bardzo silnie wpływa na cały nasz organizm.
Jeżeli wraz z żywnością dostarczamy nadmierną liczbę kilokalorii, czyli energii, w porównaniu do zużycia, np. ze względu na wspomnianą bezczynność mięśniową, to dochodzi do zwiększenia masy ciała, rozrostu tkanki tłuszczowej i insulinooporności. Te zmiany predysponują do rozwoju takich chorób, jak cukrzyca typu 2, miażdżyca, ale też właśnie demencja.
Chcę zapytać jeszcze o geny. Często stereotypowo za choroby neurodegeneracyjne „obwiniamy” geny. Jednak okazuje się, że wcale nie są one głównym winowajcą. W chorobie Parkinsona lub chorobie Alzheimera powyżej 85 proc. przypadków nie można powiązać z genami.
Jeżeli chodzi o rodzinne występowanie, czyli o predyspozycję genetyczną chorób neurodegeneracyjnych, to w chorobie Parkinsona i chorobie Alzheimera może dochodzić do 5-15 proc., ale świadczy to o tym, że jednak zdecydowana większość przypadków nie jest powiązana z genami.
Musimy pamiętać o tym, że predyspozycja genetyczna to jedno, natomiast my mamy ogromną możliwość „sterowania” naszymi genami poprzez czynniki epigenetyczne, czyli czynniki zewnętrzne (na przykład środowiskowe), które będą wpływały na to, czy w danej komórce zachodzą pewne zmiany, czy też w niej nie zachodzą.
A jakie to dokładnie są czynniki?