Wydaje się, że w czasach „żelaznej kurtyny”, gdy nie było dostępu do zagranicznych diet i produktów spożywczych wysokiej jakości, utrzymanie szczupłej sylwetki stanowiło nie lada wyzwanie. A jednak kobiety w PRL-u potrafiły zachować świetną formę. Bez wyrzeczeń, stresu i żmudnego liczenia kalorii. Nie potrzebowały też do tego żadnych magicznych sztuczek. Wystarczyło kilka prostych nawyków — dziś uznalibyśmy je za zbyt banalne, by działały. Okazywały się jednak niezwykle skuteczne. I co najciekawsze — te „dawne”, zapomniane sposoby właśnie przeżywają swój renesans. Możesz je wprowadzić do diety już dziś.
Jak odchudzały się Polki w PRL-u?
Kiedy dziś patrzymy na półki pełne przekąsek i gotowców, trudno sobie wyobrazić, że przez dekady Polki obywały się bez tych wszystkich produktów. Nie podjadały, bo zwyczajnie nie było czego. Sięgały po jedzenie wtedy, gdy rzeczywiście odczuwały głód. Ich dieta opierała się w dużej mierze na nieprzetworzonych, sezonowych produktach — głównie warzywach i owocach. Żywność miała więcej wartości odżywczych i mniej dodatków, które dziś rozregulowują apetyt i gospodarkę hormonalną.
Ponadto kobiety w czasach PRL-u często nieświadomie stosowały post przerywany. Kolację jadały po południu, a śniadanie następnego dnia rano. Dzięki tej przerwie między posiłkami jelita miały czas, by się oczyścić za sprawą wędrującego kompleksu motorycznego. Mianem tym określa się wzorzec aktywności elektrycznej i ruchowej przewodu pokarmowego. Ma on kluczowe znaczenie dla zdrowia, utrzymania szczupłej sylwetki i dobrej kondycji. Pozwala bowiem na usunięcie niestrawionych resztek zalegających w jelicie i nadmiaru bakterii. Wspiera również równowagę mikrobiomu. Co więcej, zmniejsza ryzyko pojawienia się stanów zapalnych i dolegliwości gastrycznych (na przykład wzdęć, zaparć, czy nadmiernej ilości gazów).
Co jeszcze robiły Polki w PRL, by zachować szczupłą sylwetkę?
W czasach PRL-u Polki bardziej celebrowały poszczególne posiłki. Spożywały je bez pośpiechu, w spokojnej atmosferze. Z dala od telefonów komórkowych, komputera czy telewizji. Dzięki temu mogły bardziej skoncentrować się na każdym kęsie. Poczuć jego konsystencję, smak, zapach etc. Te zachowania doskonale wpisują się w ideę mindful eating, czyli uważnego jedzenia.
Uważność wpływa na spowalnianie konsumpcji posiłku, dzięki czemu jesteśmy w stanie dostrzec i lepiej rozpoznać sygnały płynące z naszego organizmu, takie jak głód i sytość. Dzięki temu możemy odpowiednio zaspokoić potrzeby naszego ciała, zakończyć posiłek w odpowiednim momencie, bez uczucia przejedzenia. Wpływa to pozytywnie na uzyskanie i utrzymanie prawidłowej masy ciała, a także jest pomocne w budowaniu dobrej relacji z jedzeniem — podkreślają eksperci z Narodowego Centrum Edukacji Żywieniowej.
Dokładne przeżuwanie jedzenia przekłada się nie tylko na szybsze odczuwanie sytości, ale również lepsze trawienie. Zmniejsza bowiem ryzyko połykania dużych ilości powietrza, a tym samym zapobiega powstawaniu wzdęć oraz innych dolegliwości gastrycznych. Warto pamiętać, że to właśnie w jamie ustnej odbywa się wstępna obróbka przyjmowanych pokarmów.
Czytaj też:
Nie sięgam już po słodycze. Ten napój poprawia humor i odporność, a nie rujnuje dietyCzytaj też:
Pokochasz te maślane ciasteczka od mojej cioci Ali. Cudownie kruche i zrobisz je z 4 składników
