Mianem superfoods określa się żywność pochodzenia naturalnego (nieprzetworzoną), bogatą w składniki odżywcze, które korzystnie wpływają na organizm człowieka. To szeroka grupa produktów, ale czy wszystkie naprawdę działają? Na to pytanie w jednym ze swoich najnowszych materiałów odpowiedziała dietetyczka dr Paulina Ihnatowicz. Ekspertka wskazała czterech przedstawicieli „superżywności”, którzy – jej zdaniem – powinni mieć swoje stałe miejsce w naszej codziennej diecie. Są skuteczni i kosztują „grosze”. Sprawdź, czy masz ich w swojej kuchni.
Jaka superżywość naprawdę działa?
Pierwszym produktem wymienionym przez dietetyczkę jest czosnek. Zawiera allicynę. To właśnie jej zawdzięcza swoje cenne właściwości. Wykazuje działanie przeciwzapalne i antybakteryjne. Wzmacnia mechanizmy obronne organizmu. Poza tym – jak zaznacza specjalistka – pomaga w regulacji ciśnienia tętniczego krwi i poziomu cholesterolu.
Warto go jeść szczególnie na surowo, po przekrojeniu, żeby ta allicyna miała szansę zadziałać, ale może nie przed randką – radzi dr Paulina Ihnatowicz w opublikowanym nagraniu.
Drugim polecanym „superfoods” są pestki dyni. Zawierają aż 30 g białka oraz 15 mg żelaza w stugramowej porcji, co jest wyjątkową wartością, zwłaszcza gdy bierzemy pod uwagę produkty roślinne. Dlatego powinny znaleźć się w diecie, zwłaszcza tych osób, które cierpią na anemię (niedokrwistość). W dodatku są doskonałym źródłem magnezu i cynku. Oba mikroelementy wspierają regenerację mięśni. Wzmacniają układ odpornościowy i regulują gospodarkę hormonalną organizmu. Co więcej, cynk poprawia stan włosów, skóry i paznokci, a magnez wspiera układ nerwowy i zmniejsza ryzyko wystąpienia zaburzeń rytmu serca.
Jaką superżywność warto jeszcze włączyć do diety?
W udostępnionym nagraniu specjalistka zwróciła również uwagę na orzechy włoskie. To źródło cennych kwasów omega-3. Związki te wywierają niezwykle korzystny wpływ na układ nerwowy i mózg. Poprawiają pamięć i koncentrację. Usprawniają funkcjonowanie poznawcze. Ostatnią pozycją wskazaną przez dietetyczkę jest siemię lniane. Te niepozorne ziarenka obfitują w lignany, które mają liczne prozdrowotne właściwości. Utrzymują równowagę hormonalną w organizmie. Wykazują też wysoki potencjał antyoksydacyjny. Ponadto nasiona lnu dostarczają sporych ilości błonnika. Dlatego wspomagają proces ochładzania. Przyspieszają perystaltykę jelit, regulują rytm wypróżnień i zapewniają długie uczucie sytości.
Warto je mielić na świeżo, bezpośrednio przed spożyciem i trzymać w ciemnym opakowaniu – podpowiada dr Paulina Ihnatowicz.
Czytaj też:
Masło za darmo i mleko za grosze. Nie każdy skorzysta. Sprawdź, czy się załapieszCzytaj też:
Koktajl na odchudzanie z kiwi? To działa, piję go niemal codziennie. Wypróbuj przepis