Stres, szczególnie przewlekły, ma wyjątkowo negatywny wpływ na nasz zdrowie. Wielokrotnie udowodniono to w badaniach. Dziś wiemy już, że sprzyja problemom ze snem, spadkom libido, może powodować choroby układu sercowo-naczyniowego, ale też depresję. Niestety, przewlekły stres może także odbić się na naszej wadze. Wykorzystując model myszy, naukowcy odkryli, że insulina kontroluje szlak molekularny w mózgu, który aktywuje się podczas stresu i prowadzi do większego przyrostu masy ciała. Nowe badania wyjaśniają, dlaczego jedzenie wysokokalorycznych pokarmów w stresie może prowadzić do większego przyrostu masy ciała.
Stres a tycie
Gdy pojawia się stres, nadnercza uwalniają hormon zwany kortyzolem, który zwiększa apetyt i motywuje człowieka do jedzenia, zwłaszcza pokarmów bogatych w tłuszcz, cukier lub oba te składniki. Na efekty nie trzeba długo czekać. Szczególnie, jeśli… zestresowani jesteśmy nieustannie. W połączeniu z wysoką insuliną – jednym z hormonów kontrolujących przyjmowanie pokarmu – wysoki poziom kortyzolu jest kluczowym czynnikiem emocjonalnego podjadania – w tym przypadku ze stresu.
Jedzenie ze stresu a ryzyko otyłości
Nowe badania zostały przeprowadzone przez naukowców z Garvan Institute of Medical Research in Darlinghurst w Australii. Dwie grupy myszy dostawały wysokokaloryczny pokarm, jednak te, które żyły w stresujących warunkach, tyły szybciej. Jak wykazali badacze, odpowiedzialna za ten proces jest kontrolowana insuliną ścieżka molekularna w mózgu, która może prowadzić do nadmiernego przyrostu masy ciała.
W środowisku wolnym od stresu, po posiłku, organizm wytwarza insulinę, która jest odpowiedzialna za dostarczanie glukozy z krwiobiegu do komórek, dzięki czemu mogą one wykorzystać ją na paliwo. Sygnalizuje także podwzgórzowi, że nadszedł czas, aby przestać jeść. U myszy, żyjących w stresujących warunkach (w porównaniu z drugą grupą) produkcja insuliny wzrosła nieznacznie.
Stres, jedzenie, tycie – błędne koło
Gdy jednak porównano poziom insuliny u myszy, które jadły wysokokaloryczne pokarmy i myszy, które odżywiały się normalnie, w pierwszej grupie poziom był zdecydowanie wyższy. Te wysokie poziomy insuliny spowodowały, że komórki nerwowe w ciele migdałowatym uległy znieczuleniu na insulinę i zwiększyły poziom NPY – cząsteczki w mózgu, która wytwarzana jest w czasie stresu.
Wnioski są proste – musimy być bardziej świadomi tego, co jemy, kiedy jesteśmy zestresowani, aby uniknąć szybszego rozwoju otyłości. Dobrze też, byśmy nauczyli się panować nad stresem.
Nowe odkrycia zostały opublikowane w czasopiśmie „Cell Metabolism”.
Czytaj też:
Dlaczego mówienie komuś „jedz zdrowiej”, „więcej się ruszaj” nie przynosi efektów?